Przejdź do menu głównego Przejdź do treści strony Przejdź do stopki
Strona Główna serwisu willadecjiusza.pl Strona Główna serwisu willadecjiusza.pl
pl

Rozmowa z Ramesch Daha 20.09.2022

fot. Edyta Dufaj
W sierpniu gościliśmy na Stypendium Artystycznym Instytutu Kultury Willa Decjusza organizowanego we współpracy z Konsulatem Generalnym Austrii w ramach projektu „On the road again" jedną z najciekawszych i najbardziej znanych współczesnych artystek wizualnych - Ramesch Daha.
Na zakończenie stypendium poprosiliśmy ją o krótkie podsumowanie pobytu i rozmowę o projekcie, nad którym obecnie pracuje.

IKWD: W swojej sztuce łączy Pani często perspektywę historyczną z politycznymi i społecznymi narracjami. Czym jest w ogóle dla Pani dziedzictwo kulturowe? Jak je Pani traktuje i postrzega – zarówno jako artystka jak i dyrektorka Wiedeńskiej Secesji?
Ramesch Daha: Moja praca prawie zawsze zaczyna się od jakiejś historii rodzinnej. Kolekcjonuję wspomnienia, a potem prowadzę badania w archiwach, szukając tam materiałów. Moim głównym punktem zainteresowania jest poszukiwanie i badanie politycznych związków między przeszłością a teraźniejszością, aby lepiej zrozumieć i pojąć to, co tu i teraz. Ale język sztuki pomaga mi w zrozumieniu historii w ogóle.
IKWD: Nad czym pracowała Pani podczas swego kilkutygodniowego pobytu w Willi Decjusza?
Ramesch Daha: Podczas kilkutygodniowego pobytu na stypendium w Willi Decjusza kontynuowałam prace nad moim projektem „ Unlimited history” [Historia nieograniczona].    
We wrześniu 1939 nazistowskie Niemcy napadły na Polskę rozpoczynając II wojnę światową. Jedną z konsekwencji paktu o nieagresji zawartego ze Związkiem Radzieckim było zajęcie terenów wschodniej Polski przez ZSRR.  Około 1,25 miliona Polaków zostało deportowanych w różne części Związku Radzieckiego, z czego ok. pół miliona uznano za „wrogów społecznych” i wywieziono ich do obozów pracy w Kazachstanie i na Syberii. Tysiące ludzi zmarło z wyczerpania, z głodu i chorób.
Kiedy dwa lata później Niemcy złamały pakt Ribbentrop-Mołotow i wkroczyły do Związku Radzieckiego, Rosjanie byli zmuszeni przyłączyć się do aliantów. Zostało wówczas podpisane porozumienie o odbudowie polskiego państwa i utworzeniu polskiego wojska na terenach ZSRR.
Polskich więźniów poinformowano, że zostaną uwolnieni, jeśli wstąpią do powstającej właśnie polskiej armii, która się miała uformować w Iranie – wówczas zajętym przez radzieckie i brytyjskie wojska. Z całego terenu ZSRR tysiące wygłodzonych mężczyzn, kobiet i dzieci, w nadziei na znalezienie schronienia, ruszyło w długą drogę do Iranu. Ponad 116 tys. Polaków, by dostać się tam, przeprawiło się łodziami przez Morze Kaspijskie. Większość z nich wylądowała w portowym mieście Pahlawi, gdzie otrzymała pożywienie i została poddana kwarantannie z powodu szybko rozprzestrzeniającej się epidemii malarii i tyfusu. Wiele osób w  zmarło z głodu lub w wyniku tych chorób zaraz po przybyciu do Iranu i tam zostali pochowani.
Tych, którym udało się przeżyć, zabrano do Teheranu, gdzie zostali serdecznie przyjęci przez irański rząd. Liczne budynki zostały przerobione na mieszkania, szkoły i instytucje kulturalne dla polskich emigrantów. Ludzie, którzy przez długi czas żyli w obozach, w ciężkich warunkach, teraz otrzymali czyste łóżka i dobre jedzenie.
W tym czasie Iran dotykały także liczne sankcje nałożone przez ZSRR. Po inwazji Rosjanie zakazali transportu ryżu do centralnej I południowej części Iranu, co doprowadziło do niedoborów żywności, głodu i rosnącej inflacji. Alianci z kolei przygotowując się do wojny przejęli wpływy nad koleją transirańską, a także nad przemysłem metalurgicznym i innym zasobami.
Mimo wielu tych trudności, Irańczycy z otwartością przyjęli Polaków, a rząd irański ułatwiał im wjazd do kraju i zaopatrywał ich w żywność. Powstawały polskie szkoły, domy kultury, sklepy, piekarnie, a nawet gazety, aby Polacy mogli poczuć się jak u siebie w domu. Było tak wielu uchodźców, że liczne rządowe budynki musiały zostać przekształcone w miejsca zakwaterowania. Tysiące dzieci, które wówczas dotarły do Iranu, pochodziły z radzieckich sierocińców, do których trafiły albo z powodu śmierci rodziców, albo w wyniku rozdzielenia z nimi podczas deportacji. Większość dzieci trafiła do Domu Dziecka w Isfahan, gdzie panował łagodny klimat i nie brakowało jedzenia, co pomogło wielu dzieciom pozbyć się chorób, na które zapadły w wyniku złych warunków życia w radzieckich sierocińcach. 
W latach 1942-45 przez Isfahan przewinęły się około 2 tysiące dzieci, co sprawiło, że nazywano go „miastem polskich dzieci”. Pozostałe zakwaterowano w sierocińcu na wschodzie kraju, w  Meszhed. Szkoły zostały     przygotowane do tego, by uczyć matematyki, nauk przyrodniczych i innych przedmiotów po polsku. W niektórych szkołach uczono dzieci perskiego, a także polskiej oraz irańskiej historii i geografii.
Większość uchodźców zgłosiła się do walki w szeregach nowo powstałej polskiej armii, ale sporo Polaków pozostało w Iranie do końca wojny. Spośród nich większość stanowiły dzieci z sierocińców, których rodzice nie żyli lub bali się po nie przyjechać pociągiem do Iranu. Wielu uchodźców przeniosło się też do innych krajów. Niektórzy zaś zdecydowali się na stałe osiedlić w Iranie i tam założyć rodzinę.
Wiele śladów polskiej obecności w Iranie zatarło się, ale niektóre są widoczne do dziś. Prawie 3 tysiące uchodźców, w kilka miesięcy po przybyciu do Iranu, zmarło i tam zostało pochowanych. Te polskie groby zachowały się i wciąż są pielęgnowane. Polski cmentarz w Teheranie z 1 937 grobami jest największym i najważniejszym cmentarzem dla uchodźców w całym Iranie.
W czasie pobytu w Willi Decjusza pracowałam nad dokumentacją i archiwalnymi materiałami wideo dotyczącymi tych właśnie czasów i wydarzeń.

IKWD: Czy Panią jako artystkę coś szczególnie w Krakowie zainteresowało, a może zaskoczyło?
RD: Kraków to fascynujące miasto. Natomiast spore wrażenie wywarły na mnie pomniki Jana Pawła II, ponieważ był on jednym z najbardziej zaangażowanych politycznie, ale chyba też jednym z bardziej konwersyjnych papieży w czasach zimnej wojny. Sądzę, że powinno się o tym pamiętać, ale także dyskutować w kontekście stanowiska politycznego Watykanu w tamtych i obecnych czasach.

IKWD: Czy było to dla Pani w jakiś sposób dodatkowo inspirujące, że pracowała Pani nad swoim projektem właśnie tu, w Willi Decjusza?
RD: Podczas pracy bardzo inspirujące było samo otoczenie,  w którym przebywałam – a mianowicie budynek Willi Decjusza oraz jego oficyna – miejsca z fascynującą historią, otwarte i kiedyś i dziś na przybyszów z całego świata. Ale niezwykle ważni byli też ludzie, którzy tu pracują – stanowili dla mnie nieocenioną pomoc.
Fot. Edyta Dufaj

Ramesch Daha

Urodzona w 1971 w Teheranie, Ramesch Daha od 1978 roku mieszka w Wiedniu, mieście rodzinnym jej matki, do którego przeprowadziła się wraz z rodziną, aby uciec od islamskiej rewolucji i odradzającego się fundamentalizmu.
W swojej twórczości artystycznej często sięga do rodzinnej historii, obierając ją za punkt wyjścia do rozważań nad subiektywnymi i społecznymi uwarunkowaniami narracji historycznych. Posługując się różnymi mediami (m.in. malarstwem, kolażem, filmem i rysunkiem, a także dokumentami z archiwów publicznych i osobistych) artystka tworzy wieloczęściowe prace, które na różny sposób łączą biograficzne i społeczno-polityczne aspekty historii i układają je w nowe konstelacje. Metoda jej pracy, oparta na wszechstronnych badaniach historycznych, wiąże się z licznymi podróżami i wizytami studyjnymi, m.in. w Vancouver, Nowym Jorku, Londynie czy Berlinie.
Ramesch Daha spotkała się z szerokim międzynarodowym uznaniem dzięki nieukończonemu jeszcze cyklowi „Ofiary 9/11”, w którym próbuje ocalić od zapomnienia ofiary zamachu terrorystycznego na World Trade Center, tworząc osobny portret każdej z nich. Jej prace były prezentowane na licznych wystawach indywidualnych i zbiorowych m.in. w Nowym Jorku, Wiedniu, Berlinie, Sztokholmie, Helsinkach czy Augsburgu.
Od 2021 roku pełni funkcję prezeski Stowarzyszenia Sztuk Pięknych Secesji Austriackiej, zwanego popularnie Secesją Wiedeńską.

Współpraca

Ta strona używa plików cookies dowiedz się więcej