Przejdź do menu głównego Przejdź do treści strony Przejdź do stopki
Strona Główna serwisu willadecjiusza.pl Strona Główna serwisu willadecjiusza.pl
pl

28 lat zmiany zasad gry 02.06.2020

Rozmowa z Jeanem Pierrem Deru, specjalistą w dziedzinie zarządzania kulturą i tworzenia sieci.
Zacznijmy przewrotnie - czy pochodzenie ma znaczenie?

Jean-Pierre Deru, dyrektor Fundacji im. Marcela Hictera: Jestem Belgiem, ale nikt nie jest idealny. Belgia to dziwny, mały kraj, podzielony linią ostatniego plemienia łacińskiego (francuskojęzycznego) i południowego plemienia germańskiego – Flamandów. Zamieszkujemy bardzo mały obszar, jesteśmy podzieleni przez różne kultury, a mimo to posiadamy wspólne punkty. W przypadku Czechów czy Słowaków to dużo prostsze, by rozdzielić się kulturowo, a w Belgii każde miejsce jest w środku „wszystkiego”. Myślę, że zawsze warto na początku powiedzieć, dlaczego robi się pewne rzeczy i skąd się pochodzi – to wiele znaczy.

Kiedy byłem studentem, można było wyczuć pewnego rodzaju przedrewolucyjną energię, najpierw we Francji, a później w Belgii. Jako społeczeństwo byliśmy bardzo przeciwni tradycyjnemu systemowi, który ujawniał się w pełni zwłaszcza na uczelniach i cytując  wielkiego francuskiego socjologa, Pierre Bourdieu, reprodukował klasy społeczne. To  był odgórny system, w którym byli profesorzy, którzy „wiedzą” i cała reszta która „nie wie”. W tym samym czasie, nadal obowiązywała służba wojskowa, a ja byłem w ruchu zrzeszającym radykalnych studentów. Działając w nim mieliśmy więc do wyboru albo 10 miesięcy w wojsku, albo na dwa lata wyjechać do jednego z krajów słabo rozwiniętych. Toteż wszyscy moi przyjaciele pojechali do Algierii, ponieważ był to kraj socjalistyczny. Ja pojechałem do Kongo.

Kierunek, który wybrałeś brzmi jak wyzwanie. Czym zatem był pobyt w Kongo dla Ciebie?

JPD: Kongo już od kilku lat było wtedy niepodległym państwem, ale wciąż funkcjonowało tam pełno misji katolickich, wpisujących się działaniem w postkolonialny system. Będąc tam uczyłem w buszu, w szczerym polu. I było to największe wyzwanie w moim życiu, ponieważ nagle zobaczyłem wiele rzeczy, których wcześniej nie byłem i nie byłbym w stanie odkryć. Wszystkie stereotypy, kolonialne myślenie, cała pretensjonalna wyższość białego człowieka nad Afrykanami i tym podobne. Odkryłem ogromne bogactwo kulturowe. W Kongo mówią 250 językami, a w obrębie tych języków istnieją tysiące dialektów, z różnymi strukturami. Różnorodność ujawnia się również na poziomie artystycznym: maski, rzeźby, tańce. Co więcej, odkryłem, że absolutnie nie możemy tolerować bycia w pozycji, w której uważamy się za lepszych. Wyższość oznacza dominację nad innymi. Odkrywając to, odkryłem mój magiczny trójkąt: kulturę, rozwój i trening.

Czy jest coś, o czym mógłbyś powiedzieć, że przypomina Twój magiczny trójkąt w życiu?

JPD: Szukałem odpowiedniej definicji, ale nawet bez tego, uważam, że najważniejszą rzeczą, która wyłania się z logiki mojego trójkąta jest współpraca.

Jakie jest Twoje znaczenie współpracy? I co ważniejsze, jak zbudować sensowną współpracę?

JPD: Prawdziwa współpraca jest zawsze bardzo kompleksowa, ponieważ wszyscy mamy stereotypy – a to co musimy zrobić w pierwszej kolejności to je zwalczyć. Stereotypy zabijają kooperację.
Uczestniczyłem kiedyś w dużym spotkaniu Rady Europy w Barcelonie. W tamtym czasie mieli bardzo interesujący program o nazwie „Kultura i regiony”. W ramach tego programu zaangażowani byli eksperci (krajowi i międzynarodowi), którzy co roku analizowali sytuację w różnych krajach i sprawdzali takie kwestie, jak rola kultury w rozwoju krajów oraz wewnętrzną tendencję wielu krajów w Europie, gdzie wielkie stolice „zjadają” całą aktywność kulturalną, połykają kreatywność i ludzi z małych miast i wsi. Podczas odprawy podsumowującej spotkanie odkryto, że potrzebne jest przynajmniej kilka rzeczy, a wśród nich szczególnie: obserwatoria kultury i szkolenia operatorów kultury. Ponadto, zauważono, że istnieje tylko 5-6 krajów, które zapewniają dostęp do studiów z zarządzania kulturą. Pomyśleliśmy, że musimy coś wymyślić, znaleźć dobre rozwiązanie –  a więc po wizycie w barze i wypiciu wielu trunków oraz przemyśleniu wielu kwestii, wynaleźliśmy European Diploma Project w zarządzaniu kulturą. W tamtym momencie opracowaliśmy koncepcję operacyjną. Z mojej perspektywy, wszyscy potrzebujemy takich koncepcji operacyjnych.

Poprzez „koncepcje operacyjne” możemy zrozumieć pewne ustalenia, plany działań lub teorie związane z praktyką. Jaka była podstawa European Diploma?

JPD: Pierwsze założenie polega na tym, że wszyscy jesteśmy koczownikami, niczym Tuaregowie na wielbłądach. W ramach każdej edycji projektu, każdego roku, jeździmy do dwóch różnych miejsc i za każdym razem jest to niesamowite wyzwanie. To rodzaj rosyjskiej ruletki, ponieważ nigdy nie wiem, czy dany kraj zgodzi się wziąć udział w Dyplomie i czy będziemy mieli na miejscu prawdziwych partnerów. Partnerzy są najważniejsi w tym procesie. Po drugie, uczestnicy, których rekrutujemy muszą mieć moc. Nie dbam o wiek; mogą to być osoby po 50, jeżeli tylko są aktywne i chcą zmieniać otoczenie. W projekcie mamy uczestników i ekspertów, a ja tych ekspertów, świetnych profesorów o otwartych umysłach, zobowiązuję, aby przestali wykładać i by rozmawiali i przede wszystkim, aby weszli w interakcję z grupą. Interakcja między uczestnikami i ekspertami jest bardzo wzbogacająca, ponieważ, kiedy ktoś z innego kraju zadaje ci pytania, to zmusza cię, by myśleć inaczej. Ostatnią rzeczą i najprawdopodobniej najważniejszą dla mnie jest fakt, że nie można współpracować, jeśli ludzie są wbudowani w swoją logikę, mentalność, płeć czy kraj. Ludzie muszą być z tego wyrwani, w pewien sposób zdestabilizowani. To nie znaczy, że chcemy zabić tożsamość uczestników. Zobowiązujemy ludzi do otwarcia ich tożsamości. To pomaga. Rzeczą, którą zauważyłem podczas lat obserwacji operatorów kultury i managerów jest brak wizji. Smutne.

Wizja -  to szerokie pojęcie, czy możesz sprecyzować swoje znaczenie tego terminu? Wystarczającym jest dopasowanie się do potrzeb i dostarczenie żądanych produktów kulturalnych?

JPD: Musimy być jak Martin Luther King, musimy „Mieć marzenie…” - wizja jest niezwykle ważna, ponieważ zazwyczaj widzimy tylko czubek własnego nosa i nic więcej. W kolejnym kroku należy przekształcić tą wizję w misję. Współpracować możesz jedynie wtedy, gdy jesteś autentyczny w partnerstwie. Prawdziwe partnerstwo można porównać do stworzenia wspólnego dziecka. Projekt współpracy to dziecko, które rośnie i czasami się z tobą nie zgadza – cóż, takie rzeczy się zdarzają. Partnerstwo nie jest czymś, co otrzymujesz z nieba, ale jest czymś, co budujesz. W ramach partnerstwa potrzebna jest również rozmowa na temat etyki projektu. Dla jakich wartości robisz to, co robisz.

To w ogóle nie brzmi obrazoburczo. Wszystko oparte jest na zdrowym rozsądku, więc, gdzie jest haczyk?

JPD: Im bardziej oczywista rzecz, tym trudniej sobie z nią poradzić. Jeśli weźmiemy jako przykład sprawy związane z klimatem – wszystko to stało się katastrofą. Góry lodowe topnieją, temperatura rośnie, jest wiele rzeczy takich jak upały, powodzie, a my już tego nie kontrolujemy. Wykorzystaliśmy naszą planetę. W tym samym czasie istnieje niebywały trend związany z konsumpcjonizmem. Ludzie konsumują. Kupują i kupują. Wszędzie budowane są centra handlowe, a konsumpcjonizm stał się nową religią.                                           Drugim wielkim zagrożeniem, z którym miałem do czynienia jest populistyczna logika, szczególnie w Europie. Populizm, mówiąc w sensie politycznym, oznacza budowanie wyborów na strachu. Ludzie w myśl tej logiki powinni bać się najazdów innych, muszą budować ściany, aby czuć się bezpiecznie. Budowanie ścian to najgłupsza rzecz na świecie. Nigdy, przenigdy żaden kraj, żadna potęga – nawet Chiny z tym wielkim murem i Trump z murami na granicy z Meksykiem – nie osiągnęły niczego murami. Jeśli pozostajesz w logice populizmu, postrzegasz część ludzi jako tych, których „chcesz” i jednocześnie tych, których nie chcesz: „innych”. Patrząc na historię, ludzie od wieków się mieszali. Nie istnieje coś takiego jako „czysta rasa” – tylko Adolf Hitler mógł w to wierzyć. Idąc dalej, myślę, że to mieszanie ludzi jest czymś pozytywnym. Czasami występują napięcia i problemy, dlatego tak ważnej jest, aby organizować szkolenia dla operatorów kultury, dotyczące wspólnej kultury, wartości i powiązań z innymi sektorami działalności. Musimy rozmawiać nie tylko z ludźmi z różnych regionów, ale i z różnych sektorów. Myślę, że mamy bardzo dużo do zrobienia. Istnieje wiele haczyków i oczywistości.

Jak postrzegasz nasz region według swojej wiedzy i w porównaniu ze szkoleniami, które prowadziłeś dla różnych uczestników? Czy zauważasz jakąś siłę lub słabość u specjalistów z Europy Środkowej i krajów Grupy Wyszehradzkiej?

JPD: Powiedziałbym, że potencjał artystyczny, intelektualny i zaangażowanie jest bardzo silne. Naprawdę wierzę, że przede wszystkim powinno się stawiać na wiarę w siebie i we własne możliwości. Kiedy zacząłem projekt European Diploma, nawet gdy mur jeszcze tam był, mieliśmy w projekcie kilka osób z Polski i Węgier, a także ludzi z Francji i Anglii. Ci drudzy, uważali pierwszych za podludzi, mówiąc o nich  „myślą, że wszystko czego potrzebują to pieniądze, podczas gdy pieniądze są bezużyteczne”. A to było bardzo zgubne i nieprawdziwe. Ci uczestnicy byli niesamowicie inteligentni i silni, a moim celem było umożliwić im zrozumienie prawdy, że wszyscy jesteśmy na tym samym poziomie. Musimy się od siebie wzajemnie uczyć.

28 lat zmiany gry, kto to jest gamechanger? Kim oni są?

JPD: Cóż, w pierwszej chwili myślę o ludziach mających wpływ na innych ludzi. Ludzie, którzy stymulują innych, aby postępowali zgodnie z logiką ciągłego myślenia, działania w odmienny sposób. Kiedy obserwuję wyniki byłych uczestników programu European Diploma, widzę jak wielki mają wpływ na kulturę i współpracę z innymi parterami. Użyłem terminu „gamechanger” – ponieważ kto, tak naprawdę, jest  tym „decydentem”? – Teraz, szczególnie bardziej niż kiedykolwiek to politycy. Oprócz polityków będzie to biznes – duże międzynarodowe koncerny. Dzisiaj Amazon wie o tobie wszystko, Facebook wie o tobie wszystko i to Oni są decydentami. Myślę również, że społeczeństwo i obywatele w tej podstawowej logice również mogą zmieniać zasady gry. W jednej chwili możliwe jest narzucenie odmiennych wzorców. Kultura jako sektor ma wiele wspólnego ze społeczeństwem i jego kształtowaniem. To jest wybór. Może niektórzy ludzie będą to kwestionowali, ale ja, jestem pewny, że kultura może zmienić świat.


Transkrypcja wykładu J.P. Deru, wygłoszonego z okazji inauguracji programu Letnia Szkoła Wyszehradzka. Pierwszego wykładu inspiracyjnego dla uczestników Labu Heritage IKWD.
Jean- Pierre Deru – specjalista w dziedzinie zarządzania kulturą i tworzeniu sieci, doktor prawa na Uniwersytecie Katolickim w Louvain, w Belgii, gdzie obecnie pracuje na wydziale ekonomicznym i nauk społecznych. Dyrektor Stowarzyszenia Marcela Hictera, które prowadzi program The European Diploma in Cultural Projects Managment, wspierany przez Radę Europy, Unię Europejską i UNESCO. Specjalista w dziedzinie zarządzania kulturą i networkingu. Przeszkolił ponad 570 operatorów z całej Europy i z poza niej, w zakresie zarządzania projektami współpracy kulturalnej. Członek różnych europejskich sieci kulturalnych, m.in: Oracle, the European Network of Culture Administration Trining Centres (ENCATC) oraz the European House of Culture.
Ta strona używa plików cookies dowiedz się więcej